Obudziło ją zawodzenie wiatru, targające drewnianymi okiennicami. Nie mogąc zignorować hałasu, wstała i podeszła do okna. Wyjrzała na dwór, gdzie burza rozszalała się na dobre. Pioruny uderzały jeden za drugim, rozświetlając ulice. Gdy rozbłyska kolejna błyskawica, Hermiona ujrzała mężczyznę
obserwującego uważnie jej dom. Przestraszyła się, ale gdy tylko mrugnęła,
postać zniknęła. „Musiało mi się przywidzieć – pomyślała, zamykając okiennice. –
Komu chciałoby się stać o tej porze w takim deszczu?”. Jednak lęk jej nie
opuścił i gdy z powrotem kładła się do łóżka, czuła w żołądku nieprzyjemny
ucisk. „Ty wyjeżdżasz, Hermiono. Nie pozostawiaj rodziców w niebezpieczeństwie –
podszeptywał głosik w jej głowie. – Wobec twoich wrogów są bezbronni”. Udając
nieporuszoną, ułożyła głowę na poduszce i szybko zasnęła.
Gdy następnego poranka szykowała się do wyjazdu, nie
pamiętała już o wieczornej przygodzie. Szybko zniosła kufer na parter,
śniadanie zjadła przytupując nogą na znak zniecierpliwienia, a w samochodzie
nie myślała o niczym innym, jak o czerwonej lokomotywie Express Hogwart.
Oczywiście, było jej żal rodziców, których musiała opuścić aż do świąt, jednak
emocje związane w przyjaciółmi i ukochaną szkołę przeważyły szalę. Wyskoczyła z
auta i popędziła na peron 9 i ¾ . Gdy jednak ujrzała swoich ukochanych
przyjaciół, oniemiała. Stało się coś, czego na pewno się nie spodziewała.
***
Tytułem wstępu, chciałabym powitać wszystkich, którzy zabłądzili aż tak daleko, by znaleźć ten blog. Niczego wielkiego nikomu obiecywać nie będzie, ale jak pójdzie dobrze, to może być ciekawie.
Pozdrawiam, autorka.
Ostatnio cały czas trafiam na prologi. Ale to dobrze. Jestem ciekawa co Herm zobaczyła, bo to Herm prawda? ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie hogwart-diary.blogspot.com