27.10.2013

Rozdział pierwszy

- O mój Merlinie, co ci się stało, Harry? - wykrzyknęła, spoglądając na swojego przyjaciela, którego zazwyczaj czarne włosy zmieniły kolor na wściekło zielony.
- Nie ważne. Nie wnikajmy w szczegóły - odparł, rzucając wściekłe spojrzenie na Rona, zanoszącego się tubalnym śmiechem. - Powiedzmy, że dałem się wrobić tej rudej bandzie. Nigdy więcej wakacji w Norze, przysięgam - dodał poddenerwowanym tonem, jednak uniesiony kącik ust zdradził jego uczucia. - Opowiem ci więcej w pociągu. Gdzie twoi rodzice?
- Tam są, zaraz idę się z nimi pożegnać. - Wskazała ręką na parę zmieszanych dorosłych, przysłuchującym się nieśmiało państwu Weasley. Uśmiechnęła się na widok skonsternowanej miny taty, patrzącego na pana Weasleya z szokiem pomieszanym z niedowierzaniem. - Nie myślałeś o tym, żeby się jakoś zamaskować? Snape mógłby być średnio zadowolony, widząc cię w tym stanie.
- Wręcz przeciwnie, mógłby zabrać nam co najmniej 30 punktów i wlepić szlaban. Mam wrażenie, że śnił o tym przez całe wakacje - sarknął chłopak ze skwaszoną miną. - Muszę przyznać, że trochę liczyliśmy na ciebie. Z Ronem i panią Weasley próbowaliśmy już chyba wszystkiego, oprócz jakiś obrzydliwych robaków, z którymi nie chcę mieć nic do czynienia. Już wolę Snape'a.
Hermiona uśmiechnęła się. Spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Postaram się coś wymyślić. Chodź, znajdźmy wolny przedział.
Hermiona pomachała rodzicom i ruszyła za chłopakami, którzy wtaszczyli jej kufer do pociągu. Po dłuższych poszukiwaniach, w końcu znaleźli wolny przedział. Rozsiedli się wygodnie i zaczęli wymieniać wrażeniami z wakacji. Po chwili dołączyli do nich Neville i Luna, tym razem jednak przyjaciołom wcale nie przeszkadzało ich towarzystwo.
- Co będzie z Gwardią Dumbledore' a, Harry? Chyba nie zamierzasz tego porzucić? - zapytał Neville.
- Nie wiem, chłopie, kompletnie nie mam pojęcia. Z jednej strony, Umbridge na pewno szybko nie pojawi się w Hogwarcie, z drugiej... zobaczymy, wszystko okaże się na miejscu. Ale jedno wiem na pewno. Nudno nie będzie - w końcu to Hogwart. - Wszyscy przyznali mu rację. Jednocześnie modlili się, by choć ten jeden rok przebiegł bez większych, zwłaszcza niebezpiecznych, przygód. Żeby choć raz mogli uczyć się i żyć w spokoju. Wiedzieli jednak, że to niemożliwe, zwłaszcza teraz, gdy Voldemort powraca do władzy. Starali się jednak o tym nie myśleć i odprężyć przed ciężkimi chwilami nauki.
- Harry, musimy cię przefarbować! - oświadczyła ze zgrozą Hermiona, gdy ujrzała majaczący w oddali zarys szkoły. - Snape cię zabije, a MgGonnagall wcale nie będzie bardzo oporna.
- Dramatyzujesz. Ale masz rację, trzeba coś z tym zrobić - dodał, przeczesując włosy charakterystycznym gestem.
Hermiona spróbowała kilka najprostszych zaklęć maskujących, a nawet zaryzykowała jednym niekonwencjonalnym, jednak nic nie pomogło. Włosy Harry'ego, jak zielone były, tak zostały. Nabrały jednak wyraźnie zdrowego blasku, co wcale nie poprawiło dziewczynie nastroju.
- Nie mam pojęcia, co robić, Harry - wyznała, siadając z powrotem, w wyrazie bezgranicznej beznadziejności. - Jedynym sposobem wydaje się pozbawienie cię włosów albo założenie czapki. Ale wydaje mi się, że żadna z opcji nie wchodzi na razie w grę, bo czapka będzie zbyt podejrzana, a obcięcie... - Harry spojrzał na przyjaciółkę z niemym błaganiem w oczach.
- Wolę być zielony, niż łysy, Miona, uwierz.
- Do bycia zielonym już się przyzwyczaiłeś, co Potter - zakpił Malfoy. Nikt nie zauważył, kiedy on i jego dwóch nieodłącznych towarzyszy weszło do przedziału, ale wiedzieli, że szybko się natręta nie pozbędą. - Byłoby ci w tej fryzurze niezwykle do twarzy... gdybyś miał inną. - Ślizgoni zarechotali, a Hermiona tylko siłą woli powstrzymała się od wywrócenia oczami. Malfoy tracił klasę.
Blondyn popatrzył na twarze każdego z pasażerów. Byli dla niego mniej ważni niż mucha na szybie, co jednak zawsze kazało mu znaleźć ich i pomęczyć? Czy to furia Weasley' a, która nigdy, przenigdy mu się nie znudzi, czy udawane opanowanie Pottera, czy odraza w oczach szlamy, która jego tylko bawiła? Tego nie wiedział. Jednak te krótkie spotkania urozmaicały jego, dość monotonne, życie. Dawały powiew świeżości i nastoletniej beztroski. Jakże mu tego brakowało. Rzucił jeszcze jeden krzywy uśmieszek, i machnąwszy na Crabbe' a i Goyle' a, opuścił przedział.
Hermiona wypuściła z płuc wstrzymany oddech. Tylko tego wstrętnego kapusia im brakowało. Głowiła się nad problemem Harry' ego, a masyw szkoły zbliżał się coraz bardziej. Jednak w końcu wpadła na genialny pomysł, potrzebowała tylko odpowiedniego zaklęcia i rzeczy do przetrasmutowania.
- Harry, co powiesz na perukę? - zapytała ostrożnie.

17.10.2013

Prolog

Obudziło ją zawodzenie wiatru, targające drewnianymi okiennicami. Nie mogąc zignorować hałasu, wstała i podeszła do okna. Wyjrzała na dwór, gdzie burza rozszalała się na dobre. Pioruny uderzały jeden za drugim, rozświetlając ulice. Gdy rozbłyska kolejna błyskawica, Hermiona ujrzała mężczyznę obserwującego uważnie jej dom. Przestraszyła się, ale gdy tylko mrugnęła, postać zniknęła. „Musiało mi się przywidzieć – pomyślała, zamykając okiennice. – Komu chciałoby się stać o tej porze w takim deszczu?”. Jednak lęk jej nie opuścił i gdy z powrotem kładła się do łóżka, czuła w żołądku nieprzyjemny ucisk. „Ty wyjeżdżasz, Hermiono. Nie pozostawiaj rodziców w niebezpieczeństwie – podszeptywał głosik w jej głowie. – Wobec twoich wrogów są bezbronni”. Udając nieporuszoną, ułożyła głowę na poduszce i szybko zasnęła.
Gdy następnego poranka szykowała się do wyjazdu, nie pamiętała już o wieczornej przygodzie. Szybko zniosła kufer na parter, śniadanie zjadła przytupując nogą na znak zniecierpliwienia, a w samochodzie nie myślała o niczym innym, jak o czerwonej lokomotywie Express Hogwart. Oczywiście, było jej żal rodziców, których musiała opuścić aż do świąt, jednak emocje związane w przyjaciółmi i ukochaną szkołę przeważyły szalę. Wyskoczyła z auta i popędziła na peron 9 i ¾ . Gdy jednak ujrzała swoich ukochanych przyjaciół, oniemiała. Stało się coś, czego na pewno się nie spodziewała.

***
Tytułem wstępu, chciałabym powitać wszystkich, którzy zabłądzili aż tak daleko, by znaleźć ten blog. Niczego wielkiego nikomu obiecywać nie będzie, ale jak pójdzie dobrze, to może być ciekawie. 
Pozdrawiam, autorka.